Jessica i Piotr
· ślub i wesele pełne emocji ·
Pod urząd podjeżdża ogórek. Zielony. Jego szyby są zupełnie zaparowane, bo właśnie spełnia się koszmarek większości par młodych – deszcz. Ale w środku nie ma atmosfery zatroskania. Jest skupienie, przejęcie, zaduma, delikatne uśmiechy. Sufit przypomina freski od Michała Anioła, może to dlatego.
Najpierw czeka nas ceremonia nr 1. Jest pięknie i dostojnie. Nawet pyłek na ramieniu nie ma racji bytu. Dowiadujemy się też, kto jest prawdziwym twardzielem.
Wszystkie emocje czekają jednak na ceremonię nr 2 – tę od serca. Uśmiechy, łzy, uściski, łzy, uśmiechy. Powtórz. Delikatne gesty i ciche westchnięcia (słychać też trochę dobrodusznego „mięsa”, ale to nie pasuje do tego iście lirycznego opisu). Jest prawdziwie. Mocno. Z potarganymi włosami.
Mamy też chwilę na małą sesję w plenerze. Znów deszcz – idealnie. Wspominałam już, że Jessica i Piotr nie są profesjonalnymi modelami? Słowo. Ale naprawdę.
A na parkiecie? Ogień! I woda. Całkiem dużo wody. Przynajmniej nie musimy dzwonić pod 998.
Zobaczcie!