Marzena i Łukasz

· reportaż ze ślubu humanistycznego ·

Tego dnia, po serii upałów, zaskoczyła nas ulewa. Nie drobny deszczyk, tylko prawdziwe oberwanie chmury. Z piorunami. Zanim jednak rozpoczął się ślub humanistyczny Marzeny i Łukasza – przestało padać, a krople deszczu wesoło migotały, przystrajając zaczarowany ogród, w którym odbywała się ceremonia.

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce przywitał nas Łukasz, który z uśmiechem na twarzy oznajmił, że jego narzeczona jeszcze nie dotarła. Od razu można było wyczuć atmosferę radości i spontaniczności. Wiedzieliśmy, że czeka nas prawdziwe „wesele” – takie od „weselenia się”.

Marzena wskoczyła w swoją suknię ślubną (jedną z dwóch, które własnoręcznie skończyła szyć noc wcześniej!) pięć minut przed ceremonią, przyznając, że co jak co, ale na Pannę Młodą wszyscy przecież poczekają. Tu byli tylko najbliżsi – rodzina i przyjaciele, którzy dobrze znali Marzenę i Łukasza.

Byliśmy świadkami niesamowitej, intymnej przysięgi małżeńskiej – każde słowo i każdy gest miały znaczenie. A wesele? Nieskrępowana impeza, trochę w stylu artystycznej bohemy, ze swobodnymi tańcami, muzyką i zabawami.

Zobaczcie reportaż ze ślubu humanistycznego Marzeny i Łukasza ➳

Ciasteczko do herbaty?

Używamy ciasteczek, żeby ta strona działała płynnie i mogła się rozwijać.
Zgoda na ciasteczka pomaga nam tworzyć lepiej — z troską i intuicją. 

Dowiedz się więcej tutaj